Garść przemyśleń po drugim tygodniu pracy w biurze dużej firmy produkcyjnej:
1. Spodziewałem się, że może w końcu będze w łazience jeden kran i dwa kurki z wodą. Niestety starym szkockim zwyczajem dalej są dwa kurki i dwa krany w umywalce. I weź tu się nie poparz ;]
2. Lunch break to jeden z lepszych brytyjskich wynalazków. Nie ma bata- może się firma sypać, przyjechać Szef Wszystkich Szefów albo cokolwiek innego- przerwa się należy każdemu i jest to traktowane z najwyższą powagą.
3. Lunch break trwa godzine ;]
4. Do wszystkich mówi sie per "ty" z wyjątkiem bossa wszystkich bossów do którego mówi się "boss";]
5. Wszystko ładnie urządzone i zarządzane, nikt się zbytnio nie przemęcza. "What has to be done, will be done" i wsio ;]
6. Jak na dworze jest 2-3 stopnie to nikt nie wychodzi z biur na dwór, bo to podobno straszna zima ;]
7. Panie w księgowości gadają same do siebie, ale to chyba wszędzie tak jest.;]
8. Nigdy nie wiadomo co drukuje która drukarka i dla kogo, ale to chyba też wszędzie tak jest ;]
9. Umyłem komuś ostatnio kubek po kawie bo mułem swój. Jak dziś jadłem lunch to ktoś umył za mnie talerzyk ;]
10. Miałem dziś kupić baterie do aparatu, poszedłem na chwile na hale produkcyjną i baterie już były- niektórzy chyba jednak lubią wychodzić na dwór ;]
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment