PO odnaleźeniu Abertay, jakis bardzo miły pan, którego rozumiałem tylko miejscami, dał nam klucze do pokojów w akademiku Hillside, który jak zwykle, okazał się leżeć kawał drogi od uczelni. Na szczęście Szkoci to takie miłe stworzonka, że wynajęli nam taksówkę-transita i dowieźli razem z całym bałaganem na miejsce. Z lewa my uwidim etyje akadjemiki ;) Generalnei nie było tam za przyjemnie, ale dało się wytrzymać jakoś te 3 dni. Potem dostaliśmy już deport na Lyon Street, do naszych właściwych akademików, które udało nam się załatwić.
Saturday, September 16, 2006
PO odnaleźeniu Abertay, jakis bardzo miły pan, którego rozumiałem tylko miejscami, dał nam klucze do pokojów w akademiku Hillside, który jak zwykle, okazał się leżeć kawał drogi od uczelni. Na szczęście Szkoci to takie miłe stworzonka, że wynajęli nam taksówkę-transita i dowieźli razem z całym bałaganem na miejsce. Z lewa my uwidim etyje akadjemiki ;) Generalnei nie było tam za przyjemnie, ale dało się wytrzymać jakoś te 3 dni. Potem dostaliśmy już deport na Lyon Street, do naszych właściwych akademików, które udało nam się załatwić.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)

No comments:
Post a Comment